Witajcie,
W dzisiejszym poście podsumowanie ostatnich trzech miesięcy, a więc pokaże Wam kosmetyki, które w ostatnim czasie znalazły się w mojej kosmetyczce i które niewątpliwie skradły moje serce.
Będą to produkty z kolorówki, ale też typowo pielęgnacyjne. Cały czas testuje mnóstwo produktów i wiadomo niektóre się u Mnie sprawdzają świetnie inne z kolei okazują się totalnym niewypałem i właśnie o tych perełkach co nieco chciałabym napisać.
No pierwszym miejscu muszę Wam wspomnieć o podkładzie Lancome. Pisałam Wam już o nim tutaj, ale uważam, że jest tak dobry że błędem byłoby gdybym o nim nie wspomniałam jeszcze raz. Podkład ten używam już dosyć długo. Muszę przyznać, że na początku jego zapach nie bardzo przypadł mi do gustu. Trwało to chwilę zanim się do niego przyzwyczaiłam, teraz zupełnie mi nie przeszkadza i śmiało mogę rzec, że nie zwracam już na niego najmniejszej uwagi. Nie będę się jakoś specjalnie rozpisywać na temat tego produktu bo jak już Wam wspomniałam wcześniej jego recenzja jest już na moim blogu, ale jedyne co chciałabym o nim jeszcze powiedzieć to to, że jest to podkład który idealnie sprawdza się u Mnie na co dzień. Ma bardzo fajne krycie, które można budować. Nie tworzy tak zwanej sztucznej maski. Wygląda na twarzy bardzo świeżo.
Kolejnym produktem o którym chciałabym Wam powiedzieć jest tusz Bourjois Twist Up The Volume. Od kilku lat miałam swój ulubiony tusz do rzęs i jakoś nie specjalnie chciałam go zmieniać bo byłam z jego efektów naprawdę zadowolona, ale pewnego dnia coś pokusiło mnie żeby wypróbować może jakiś inny tusz i tak właśnie trafił w moje ręce tusz Bourjois. Nie wiem czemu, ale zawsze jak używam nowego tuszu to mam wrażenie, że się do moich rzęs zwyczajnie nie nadaje i w tym przypadku było tak samo. Myślałam, że tusz trafi prosto do kosza jednak postanowiłam dać mu jeszcze jedną szansę i dziś z tego bardzo się cieszę. Tusz Bourjois ma dwie końcówki za pomocą których możemy wydłużyć i pogrubić rzęsy. Efekt po użyciu tego tuszu jest tak spektakularny, że ostatnio nawet ktoś zapytał się czy moje rzęsy zostały przedłużony czy to zasługa jakiegoś tuszu. Rzęsy faktycznie są ładnie wydłużone i pogrubione. Tusz po kilku godzinach nie kruszy się tak jak dzieje się to czasem w przypadku innych tuszu do rzęs. Jestem tak zadowolona z efektu jakie daje mi ten tusz, że tusz który towarzyszył mi w ostatnich latach poszedł w odstawkę.
Na mojej liście produktów must have oczywiście musi znaleźć się krem Dermedic Hydrain3 Hialuro. Długo szukałam kremu, który dogłębnie nawilżał by moją cerę i nie pozostawiał tłustego filmu na twarzy, aż wreszcie trafiłam na ten. Obecnie mam chyba już trzecie jego opakowanie i na pewno zamówię jeszcze kolejne. Krem ten idealnie spisuje się jako baza pod makijaż. Skóra jest odżywiona, nawilżona i pozbawiona suchych skórek. Krem ma bardzo delikatną konsystencję i szybko się wchłania.
Rajstopy w sprayu. To kolejny produkt, który pokochałam od pierwszego użycia. Kiedy dowiedziałam się, że istnieje coś takiego to nie potrafiłam sobie wyobrazić jakich efektów mogę się po nim spodziewać, aż do momentu kiedy go wypróbowałam. Rajstopy w sprayu Sally Hansen to według mnie produkt, który idealnie sprawdzi się przed jakimś większym wyjściem bądź po prostu kiedy zależy nam na szybkiej opaleniźnie. Dzięki rajstopom w sprayu możemy uzyskać w krótki czasie, naturalną i równomierną opaleniznę. I nie musimy obawiać się, że puści się nam oczko tak jak w przypadku tradycyjnych rajstop. Dodatkowo produkt ten jest świetnym rozwiązaniem dla osób, które z pewnych przyczyn nie mogą się opalać a chciałyby uzyskać opaleniznę.
Ostatnim już produktem, o którym obowiązkowo muszę Wam tutaj wspomnieć jest Dermedic Oilage – olejowy syndet do mycia twarzy. Przez ostatnie lata wypróbowałam już mnóstwo różnych produktów do mycia twarzy z różnych marek kosmetycznych. Były to między innymi płyny, żele, mleczka. Niestety większość w ogóle nie spełniała moich oczekiwań bądź nie nadawała się do rodzaju mojej cery. Czasem jakiś produkt był okej, ale po pewnym czasie jego stosowania stan mojej cery się pogarszał. Zazwyczaj moja cera była przesuszona. Wszystko na szczęście zmieniło się w momencie kiedy zaczęłam stosować olejek dermedic. Produkt ten ma delikatną konsystencję w formie olejku. Pachnie delikatnie. Jest bardzo wydajny, wystarczy nanieść na dłoń jedną pompkę olejku, aby umyć cała twarz. Po dokładnym zmyciu olejku, twarz jest dokładnie oczyszczona i aksamitnie gładka. Podczas stosowania tego olejku nie zauważyłam na mojej twarzy żadnych podrażnień, przesuszenia czy uczucia ściągnięcia. Skóra wygląda zdrowo i promiennie.

Jedno słowo opisujące moją osobę? Kosmetoholiczka! 😉
Uwielbiam testować nowe kosmetyki. Przygotowanie dla Was postów z recenzjami i poradami daje mi wiele przyjemności.
Ten post ma 5 komentarzy
hej, widzę że 2/5 to dermedic 🙂 jakoś się przekonać do nich nie mogę… czy ten podkład Lancome ma jakiś zapach?
Uwielbiam ten krem od Dermedic, zamawiam go już bardzo długo i nie mam zamiaru go zmieniać. Moja cera go kocha 🙂
Dermedic to świetny krem, co polecisz na cerę tłustą?
osobiście mogę polecić kosmetyki Pat&Rub, są mega!!!!
Jeśli chodzi o te rajstopy, to ja wciąż nie mogę się do nich przekonać – poleca je wiele osób, ale no nie wiem… Mam wizję, że wszystko zaraz się pościera i efekt będzie… mało atrakcyjny.